29 sierpnia 1943r. w ukraińskiej wsi Iwanówka ukraińska bojówka UPA za-mordowała mieszkające tam trzy polskie rodziny. Zginęli w tragiczny spo-sób; Stanisław Chmielewski, jego żona Maria ,dzieci Cecylia, Józefa, Teofila i jeszcze dwoje o zapomnianych imionach. Pochowano ich na podwórku jednego z gospodarstw. Tego dnia również upowcy dokonali rzezi w miasteczku Mielnica napadając na kolonię. Zginęło 40 osób, Zdążyła uciec rodzina Rodziewiczów do której przybiegł zbiegły z pogromu w miasteczku 12-letni Stanisław Walkiewicz. W ukraińskiej wsi Janówka zorganizowaną bojówką UPA przewodził Telemon Majdaniec wyrażający wyraźną pogardę do Polaków. 30 sierpnia właśnie w tej wsi upowcy zebrali wszystkich Ukraińców cywili i pod groźbą rozstrzelania popędzili ich do Gaju, aby mordowali Polaków. W napadzie wzięło wiele więcej ukraińskiego chłopstwa z okolicznych wsi i osad. Całą akcją dowodził sotenny
„Wołk” (Wilk). Zaatakowano Polaków; w futorze Skalenica pow. Kowel gdzie
upowcy zamordowali co najmniej 43 Polaków, w tym 10 osób z rodziny Zagożdżona, w kol. Sucha Łoza zamordowali siekierami, widłami, łopatami, nożami, piłami do cięcia drzewa 71 Polaków; 70-letnią kobietę podrzucali na widłach aż do uśmiercenia. Potem zrabowali co mogli, a resztę podpalili. Na Gaj napadli o świcie, kiedy większość spała, lub krzątała się w gospodarstwach. Spędzono wszystkich do szkoły, gdzie wymordowano przy użyciu broni palnej lub ostrymi narzędziami. Ciała zrzucono do rowu strzeleckiego znajdującego się obok szkoły, wypełniając go do wysokości 1m. Część osób zamordowano w ich własnych obejściach, na drodze, w polu lub w krzakach – dogonionych na trasie ucieczki. Jeszcze inni
zginęli w wykrytych schronach w wyniku wybuchów granatów wrzuconych do środka przez upowców. Po tym zrabowano gospodarstwa i spalono kolonię. Telemon Majdaniec ze swoją bojówka uprowadził z Gaju do Janówki wdowę Szwedową, jej dzieci; córkę lat 11, syna Władysława, lat 10, druga córkę, lat 9 oraz jej syna Tadeusza , lat 23 z jego żoną i 2,5 rocznym synkiem. Na początku września zamordował ich przy pomocy ostrych narzędzi, mordując jednocześnie mieszkającego w Janówce Karola Szweda z żoną i dwójką dzieci. Zginęli również inni Polacy, którzy w porę nie opuścili Janówki.( s 396) Wracając jednak wcześniejszych wydarzeń, to w odległej Słobodarce zauważono łunę pożarów i następnego dnia pojawiły się tu liczne oddziały samoobrony nawet z dalszych okolic. Najwięcej było nas, opowiada pan Stanisław, z bronią z Helenówki Starej, również z Rożyszcz i dużo ludzi z okolic Przebraża. Byliśmy zaszokowani, upowcy wymordowali ok. 800 osób, przeważnie całe rodziny. Spalone domy, na podwórkach leżały ciała, ubrania, buty i było dużo krwi. Jak tam stałem nie mogłem uwierzyć, przypomniało mi się święto 3-go Maja święto z przed wojny – wyjazd do kościoła w Sokólu.(..). Główna uroczystość była na placu kościelnym. Oprócz dzieci z naszej szkoły, przyjechały dzieci ze szkoły z Gaju wraz z kobietami, które ubrane były w stroje ludowe – były to stroje chyba opoczyńskie – bo pamiętam kolorowe – pasiaste peleryny i zapaski Były bardzo piękne i kolorowe. Te kobiety stały obok dzieci z Gaju-….a teraz… ofiary mordu zakopano w dwóch mogiłach. Blisko stała kuźnia. Nie wiem ilu rodzinom udało się uciec lub komuś z rodziny z tego „piekła” jakie zgotowali im banderowcy. Ale pamiętam, że uciekł chłopiec miał wtedy ok.8 lat ze swoim wujkiem /bratem matki/ Po wielu dniach przebywania w lasach udało im się dotrzeć do Maniewicz -gdzie wujka jego zabrali Niemcy i wywieźli na roboty do Niemiec. Po
wielu jeszcze przejściach - chłopiec został wzięty do rodziny Fabryckich z
Helenówki Starej która miała już swoich troje dzieci - i jego przyjęli jak swoje dziecko. Za kilka dni na miejsce zbrodni przybył też do Gaju oddział Schutmann-schaften z Rożyszcz i częściowo odsłonił masowy grób w rowie strzeleckim, z którego wypłynęła krew, znajdując w nim zmasakrowane ciała. Teren został przeszukany i odnaleziono około 10 osób, poukrywanych w snopkach i innych kryjówkach, żywiących się kłosami zbóż, prawie w stanie obłędu. Ocaleni byli w tak wielkim szoku, że bali się wyjść z kryjówek na nawoływanie poszukujących Polaków. Wszyscy zostali zabrani do Rożyszcz. Wzburzony oddział spalił kilka ukraińskich domów i zastrzelił kilku Ukraińców. Podczas odwrotu oddział został zaatakowany
przez dobrze uzbrojonych upowców, w wyniku czego zginął jeden z uczestników wyprawy Marian Czarnecki. (s396) Wśród uratowanych byli Edward i Stanisława Pietrzyk którzy podczas napadu byli w polu i zdążyli się ukryć, ale w domu pozostała dwójka dzieci i rodzice Edwarda. Upowskie piekło ich pochłonęło. Bardzo ciężko przeżyli tą tragedię , uciekli z Wołynia. Wojnę spędzili u siostry stryjecznej w Kuczkach w gminie Gózd k. Radomia. (3)
Bolesław Czelebąk, uratował się ukryty w schronie, ale był świadkiem jak jego
żonę, będącą w stanie odmiennym, upowcy przepiłowali piłą do drewna.(s 395)
Józefa Kosior z d. Kociołek z niemowlęciem schowała się do schronu razem
z dwoma innymi rodzinami, z obawy, aby płacz dziecka nie zdradził kryjówki,
ukrywający się udusili niemowlę. Mimo ocalenia J. Kosior umarła z rozpaczy.
(393) Istnieją ponadto świadectwa osób, które widziały „efekty” działalności
upowskich katów: „ My weszliśmy.. (do Gaju) od strony północnej. Po lewej
stronie w środku wioski była szkoła, a za nią prostopadle do drogi strzelnica
(...) cały wykop strzelnicy był zapełniony zwłokami pomordowanych Polaków
na wysokości 1 m. (...) Dookoła leżały porzucone narzędzia zbrodni siekiery, widły, motyki, piły, drągi i inne – wszystkie we krwi. „ Odnotował w swoich wspomnieniach Stanisława Pachla ( s1149)
Ukrainiec, J. Szewczuk się ze wsi Korsynie rejonu Hołubie (obecnie Rożyszcze) w obwodzie Wołyńskim zeznał: „Gdzieś przy końcu roku 1942 lub na początku 1943 roku na terenie rejonu Hołubie zaczęły się organizować z ludzi służących w niemieckiej policji i w batalionach i z miejscowej ludności bandy „UPA” ...(..)Spośród kierowników bandy „UPA” ja widziałem setników „Czarnego”, „Żeleźniaka”, „Wilka”. Od samych uczestników bandy słyszałem, że wszystkie znajdujące się na terenie
rejonu Hołubie bandy podporządkowane są jakiemuś wielkiemu komendantowi „UPA” Rudemu „, który często przebywał w rejonie Hołubie, ja nie widziałem go i nie wiem, skąd on pochodzi ...(…)Na terenie rejonu Hołubie było kilka polskich kolonii i wszystkie one, za wyjątkiem dwóch lub trzech zostały zniszczone, a mieszkańcy tych kolonii zostali zabici przez bandytów z band „UPA” ... Wiadomo mi o następujących
polskich koloniach zniszczone przez bandy „UPA” na terenie rejonu Hołubie - kolonia Gaj, w której było 150 gospodarstw, Wielicko, Wilsko - Porsk, Popowicze,(..), Bytyń. Mieszkańcy tych kolonii zostali zabici, a kolonii spalone (...) Jaka była liczba zabitych, nie wiem, w kolonii Gaj było 150 gospodarstw, mieszkańców tej kolonii wszystkich zabito, z wyjątkiem 10-15 osób, którzy byli w stanie się uratować, domy spalono.” (4)
Podsumowując powyższe trzeba stwierdzić; akcja ukraińskich nacjonalistów była
realizacją tajnej dyrektywy terytorialnego dowództwa UPA - „Piwnicz”, podpisanej przez „Kłyma Sawura”, czyli Dmytro Kłaczkiwśkiego. Czytamy w niej m.in.: ”(...) powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat.(...) Tej walki nie możemy przegrać i za
każdą cenę trzeba osłabić polskie siły leśne. Leśne wsie oraz wioski położone
obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi”. Dyrektywę
tą oddziały UPA realizowały z wyjątkowym okrucieństwem. Mordowali nie tylko mężczyzn w zalecanym przedziale wiekowym, ale wszystkich, którzy się
nawinęli pod nóż, w tym zwłaszcza kobiety, starców i dzieci . Rzeź w Gaju jest
nie tylko typowym przykładem realizacji tej dyrektywy, ale również naiwności
i bezradności prostych mieszkańców niektórych polskich wiosek. To przypomina „rzeź owiec” w pełnym tego słowa znaczeniu. Jeśli dziś ktoś , zamiast nazywać sprawy po imieniu, twierdzi że to były tylko walki polsko - ukraińskie, a takie zdarzenia miały tylko „znamiona ludobójstwa, to musi zostać nazwany
kłamcą, albo poplecznikiem pogrobowców OUN-UPA. Niestety mamy takich
osobników w naszym własnym kraju, wykształconych w polskich szkołach i
to nie jest tylko przykre, to jest haniebne. Artykuł ten oparty jest o materiały
pochodzące :
1] Z książki; W. Siemaszko, E. Siemaszko, “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945”,
Warszawa 2000 i niepublikowane wspomnienia Stanisława Sobolewskiego, za-notowane prze Agnieszkę Sobolewską--Bury, jak również oparty o informacje z niżej wymienionych źródeł;
2/ http://wolyn.ovh.org/opisy/gaj-04.html
3/ Ze wspomnień -Edwarda i Stanisławy Pietrzyk- spisanych przez Mirka Mastalerza, Jerzwałd dn. 8.12.2009 r. http://www.forum.jerzwald.pl/
4/ -- Z książki wydanej w Sewastopolu w grudniu 2010 r. pod tytułem „OUN - UPA. Z kim i przeciw komu oni walczyli.” -