W miejscowości Włóki, w pobliżu stacji benzynowej, na skrzyżowaniu szosy gdańskiej z drogą z Fordonu do Koronowa, znajduje się pomnik. Na wysokim cokole dumnie stoi żołnierz odziany w mundur z okresu kampanii wrześniowej, dzierżąc w dłoni wieniec laurowy, w drugiej zaś sztandar z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Umieszczona u dołu tablica głosi: ,,Bohaterom walk o niepodległość w latach 1939-1945 - Wdzięczni rodacy gm. Dobrcz w czerwcu 1947 roku”. Pomnik wzniesiono staraniem mieszkańców wsi Włóki, Trzeciewiec, Aleksandrowo, Dobrcz, Borówno, Kotomierz, Nieciszewo, Trzęsacz, Trzebień, Wudzunek i Zalesie, a odsłonięto 21 września 1947 roku.

Tyle jeśli o fakty. Cała reszta przez ostatnie 60 lat obrosła taką ilością mitów i przekłamań, że w chwili obecnej nawet sami mieszkańcy w większości nie wiedzą co upamiętnia stojący u nich pomnik. Według najbardziej rozpowszechnionej wersji, upamiętnia on polskiego żołnierza, który 2 lub 3 września (tu nie ma już ścisłości), samotnie, strzelając z drzewa powstrzymał na cały dzień atak wojsk niemieckich. Niektórzy potrafią dodać, że pod pomnikiem spoczywa kilkudziesięciu polskich żołnierzy, poległych tu 2 lub 3 września podczas walk z atakującymi oddziałami Wehrmachtu - tu ponownie pojawiają się rozbieżności, bowiem Informator Gminy Dobrcz na 2005 rok podaje informację, jakoby doszło tu do bitwy pomiędzy ,,bandami hitlerowskimi (?!) a batalionem Polskiego Wojska”. Nieliczni już tylko wiedzą, że polscy żołnierze wchodzili w skład 9 i 27 Dywizji Piechoty oraz Pomorskiej Brygady Kawalerii. Inne, mniej popularne wersje głoszą, że pomnik upamiętnia bliżej nieokreślone działania bojowe z okresu II Wojny Światowej lub jest nawet pomnikiem wdzięczności żołnierzom Armii Czerwonej (!).

Co naprawdę wydarzyło się na cichych, zadbanych dziś polach uprawnych pomiędzy Włókami a Trzeciewcem? Wiosną 1939 roku, na skutek pogarszającej się sytuacji politycznej i możliwości wybuchu wojny z Niemcami, Generalny Inspektor Sił Zbrojnych rozkazał podjęcie głównych prac nad planem obrony Zachód. Zadanie obrony Pomorza Gdańskiego powierzono Armii „Pomorze” pod dowództwem gen. dyw. Władysława Bortnowskiego, w składzie 4, 9 15, 16 Dywizji Piechoty (dalej DP), Pomorskiej Brygady Kawalerii, kilku batalionów Obrony Narodowej oraz jednostek wydzielonych.Jednym z głównych zadań Armii było zorganizowanie, a następnie utrzymanie ,,Przedmościa Bydgoskiego”, tj. rozbudowanego systemu umocnień polowych wokół Bydgoszczy. Zachodnią część pozycji obronnej, do Kruszyna, poprzez Osówiec, Szczutki do Tryszczyna nad Brdą budowała stacjonująca w naszym mieście 15 Dywizja Piechoty; część wschodnią, od Borzenkowa do Strzelec Dolnych nad Wisłą, przybyła na początku czerwca 1939 roku z Polesia 9 Dywizja Piechoty.          Główne prace budowlane we wschodniej części Przedmościa wykonał w sierpniu 1939 roku 34 pułk piechoty (dalej pp) ze składu 9 DP. Jego dowództwo i oddziały specjalne rozmieszczone zostały w rejonie Kusowa, I batalion w Strzelcach Dolnych, II batalion w Żołędowie, natomiast III batalion w Strzelcach Górnych. Początkowo żołnierze budowali główną linię umocnień: I batalion wykonywał prace w rejonie Strzelec Dolnych, a następnie Gądecza, i Borówna. II i III batalion budował w tym samym czasie umocniony rejon od Borówna do Maksymilianowa.

Umocnienia były najbardziej rozbudowane na odcinku Strzelce Dolne – Gądecz, gdzie wykonano dwie linie okopów połączonych rowami dobiegowymi oraz zasieki z drutu kolczastego. W rejonie Gądecza przygotowano nawet miejsca pod żelbetowe schrony bojowe i stanowiska artylerii.

Ludność polska niezwykle życzliwie odnosiła się do wojska pracującego przy budowie umocnień. Ze zrozumieniem przyjęto również fakt, że okopy musiały przechodzić przez należące do nich pola uprawne. Starzy Pomorzacy, służący podczas I Wojny Światowej w armii niemieckiej, realnie patrzyli jednak na wartość budowanych umocnień i zapewnienia żołnierzy, młodych chłopców - poborowych z Polesia - że zatrzymają tu i pobiją Niemców. W przyjacielskich rozmowach, niby przypadkiem przestrzegali: ,,Chłopcy, wy Niemców jeszcze nie znacie. Myślicie, że oni grochem będą do was strzelali?” Żołnierze nie wierzyli słowom doświadczonych weteranów spod Werdum i Sommy. Ale czy mogło być inaczej, skoro prasa bez przerwy zapewniała, że żołnierz niemiecki jest niedożywiony, niezdyscyplinowany i przy lada sposobności ucieka do Polski? Czy mogli myśleć inaczej, skoro większość niemieckich czołgów miała być z tektury, a nasze wojska liczyć 100 dywizji, nie mówiąc o siłach francuskich, gdzie na zadanie decydującego ciosu Niemcom czekało już 2,5 miliona żołnierzy?

Przed pozycją główną znajdowała się słabsza, nie w pełni ukończona wysunięta linia obrony, przygotowana w okresie od 15 do 24 sierpnia 1939 roku przez wchodzący w skład 9 DP 35 pp ppłk. Jana Maliszewskiego. Pułk wsławił się później walkami w Borach Tuchoslkich, gdzie jako ostatnia zwarta jednostka wyrwał się 4 i 5 września z niemieckiego kotła w rejonie Świekatowa. Po wielu latach od tamtych wydarzeń, w sposób niezwykle barwy i szczegółowy, rozmieszczenie pułku i prowadzone wówczas prace ziemne wspominał Roman Ostrowski, syn ówczesnego wójta gminy Dobrcz. W ich rodzinnych zabudowaniach w Trzeciewcu kwaterowało wówczas kilkunastu żołnierzy wraz z kuchnią polową. Dowódca pułku wraz z najbliższym otoczeniem nocował w zabudowaniach Niemca Wyrtha, sztab w ewangelickim domu modlitwy, zaś żołnierzy rozmieszczono u miejscowych gospodarzy. Pozycja na lewym skrzydle opierała się o jeziora Borówno, Kusowo i Dobrcz. W centrum znajdowała się miejscowość Włóki, prawe skrzydło biegło wzdłuż drogi Włóki – Zła Wieś do Wisły. Wzniesiono tu pojedynczą linię okopów poprzedzoną zasiekami z drutu kolczastego. Najsilniej ufortyfikowano mający strategiczne znaczenie rejon skrzyżowania szosy gdańskiej i koronowskiej we Włókach. Ciągła linia okopów rozpoczynała się od zabagnionego, północnego krańca jeziora Dobrcz, następnie łagodnym łukiem biegła otwartym polem w kierunku Trzeciewca, gdzie przecinała szosę gdańską. Dalej okopy poprowadzono na otwartym terenie na północ od drogi do Trzęsacza. Przed linią okopów ustawiono przeszkody przeciwpiechotne, w postaci płotu kolczastego i potykaczy. Drogi zabarykadowano stalowymi i drewnianymi kozłami przeciwpancernymi.

Krótko przed wybuchem wojny 34 pułk piechoty przesunięto na północ w rejon Klonowa, natomiast 35 pułk powrócił na budowaną przez siebie już wcześniej pozycję Rytel. Umocnienia wschodniej części Przedmościa pozostały nie obsadzone.

31 sierpnia 1939 roku oddziały broniące Przedmościa zajęły przewidziane dla nich stanowiska obronne. Na lewym skrzydle, od Kanału Bydgoskiego do Osowca, stanął 61 pp ppłk. Franciszja Sobolty.

Na pozycji ryglowej, od Mochla do Wierzchucinka, stanął 62 pp ppłk. Kazimierza Heimanna – Rawicza oraz Batalion Obrony Narodowej Bydgoszcz mjr. Jana Gawrońskiego. Niepełny 59 pp rozlokowano na wschodnim brzegu Brdy, w rejonie miejscowości Bożenkowo – Łącznica. Północna część Przedmościa pozostała nie obsadzona.

O świcie 1 września 1939 roku wojska niemieckie przekroczyły granice, wdzierając się głęboko na terytorium Pomorza Gdańskiego. Stanowiąca rdzeń sił nieprzyjaciela 3 Dywizja Pancerna skoncentrowali atak swoich szybkich jednostek na słabo bronioną lukę pomiędzy pozycjami 22 a 35 pp 9 DP. Kolumny niemieckich czołgów, po przełamaniu obrony czaty w Wielkiej Klonii, około godziny 11.00 zajęły Pruszcz. Późnym popołudniem, wydzielona grupa bojowa pułkownika Angerna ruszyła dalej na wschód, łamiąc słabą obronę oddziałów 22 pp pod Lachowem. Około godziny 18.00 niemiecka szpica zdobyła nieuszkodzony most na Brdzie w Sokole – Kuźnicy. Stąd czołgi ruszyły niezwłocznie w kierunku Świekatowa, który osiągnęły rankiem 2 września. Nocą z 1 na 2 września, dla wsparcia czołgów w wyłom skierowano także odwodową 23 DP Werhmachtu. W centrum niemieckiego ugrupowania nacierał II Korpusu Armijny gen. Adolfa Straussa, którego dwie dywizje piechoty około południa dotarły w rejon Mąkowarska i Wierzchucina. Na południu niemieckiej 4 Armii nacierał III Korpus Armijny gen. Kurta Hasse. Stanowiąca jego główną siłę 50 DP gen. Konrada Sorschego posuwała się po linii Łobżenica – Mrocza, hamowana przez działania opóźniające jednostek 15 DP. Brygada Piechoty Netze, po odrzucenia polskiej Straży Granicznej, przystąpiła do obsadzania północnego brzegu Noteci, od Piły do Nakła. Wieczorem 1 września 1939 roku sytuacja jednostek Armii ,,Pomorze”, choć niewątpliwie ciężka, nie była jeszcze beznadziejna. Na północ od niemieckiego klina pancernego w rejonie Świekatowa znajdowały się znaczne siły polskie, obejmujące Grupę Operacyjną ,,Czersk” gen. Stanisława Grzmota - Skotnickiego, której rdzeń stanowiła Pomorska Brygada Kawalerii, 34 i 35 pp z 9 DP oraz kilka batalionów Obrony Narodowej. Nocą z 1 na 2 września marszem pieszym nadciągnęła dodatkowo z północy 27 DP gen. Juliusza Drapelli.

Od świtu 2 września jednostki polskie podejmowały próby rozbicia nieprzyjaciela i przejścia w rejon Bydgoszczy. Na zachodzie, w pobliżu Klonowa atakował 34 i 35 pułk piechoty z 9 DP, na wschodzie natomiast pułki 27 DP: 50 w rejonie Świekatowa, 24 w rejonie Szewna, 23 na wysokości Bukowca. Gen. Drapella, wyznaczony przez dowódcę Armii do skoordynowania ataków, nie wykazał w tej kwestii większej inicjatywy. Co gorsza, w godzinach popołudniowych, po pierwszych niepowodzeniach, opuścił własne oddziały i wraz ze sztabem odjechał w kierunku Bydgoszczy przejezdną jeszcze szosą gdańską. Pozbawione dowództwa odziały 27 DP biły się z olbrzymią determinacją, ich nieskoordynowane ataki nie mogły jednak przynieść powodzenia.

W tym samym czasie pozycja obronna jezior Koronowskich była atakowana przez piechotę i samochody pancerne niemieckiego II Korpusu Armijnego. Po godzinie 10.00 polska obrona pękła, a w wybitą lukę natychmiast weszły niemieckie 3 i 32 DP, prąc niepowstrzymanie w kierunku Brdy i dalej Wisły. Rozbite oddziały 22 pp i BON ,,Koronowo” wycofały się na Przedmoście Bydgoskie, gdzie wieczorem otrzymały rozkaz obsadzenia linii obronnych od Łącznicy do torów kolejowych w Żołędowie. Z mniejszym natężeniem walczono tego dnia na pozycji ryglowej, gdzie niemiecka 50 DP rozpoznawała walką stanowiska naszego 62 pp.                                                                                                1 i 2 września prawie cała ludność cywilna opuściła teren gminy Dobrcz. Szosą gdańską w kierunku Bydgoszczy ciągnął się niekończący pochód uciekinierów, maruderów, oraz taborów wojskowych. Rankiem 2 września gen. Przyjałkowski, dowódca 15 DP, broniącej zachodniej części Przedmościa Bydgoskiego, wydał swojej kompani kolarzy rozkaz przejścia do rejonu dworu Kusowo celem obsadzenia przygotowanej tam głównej linii umocnień i ubezpieczenia Bydgoszczy od północy. Kolarze niezwłocznie wykonali rozkaz, grupując większość sił na kierunku szosy gdańskiej oraz wystawiając niewielkie ubezpieczenia w rejonie toru kolejowego w Makymilianowie oraz na drodze w Strzelcach Dolnych. Wieczorem 2 września sytuacja obrońców Przedmościa Bydgoskiego uległa radykalnemu pogorszeniu. Nacierające dywizje niemieckiego II Korpusu Armijnego mogły z powodzeniem przełamać słabą obronę kompanii kolarzy na północnym odcinku Przedmościa, a następnie uderzyć na Bydgoszcz. Wymusiło to zmianę dotychczasowej koncepcji obrony oraz przemieszczenie niektórych oddziałów. Nocą z 2 na 3 września 62 pp otrzymał rozkaz opuszczenia rygla i zajęcia stanowisk obronnych od Osowca do Tryszczyna. Znacznie większe siły obsadziły również umocnienia północnego odcinka Przedmościa. Główną linię obrony, od toru kolejowego w Żołędowie do jeziora Borówno zajął BON ,,Bydgoszcz”. Na jego prawej flance stanęły dwa bataliony 59 pp, które zamykały obszar pomiędzy szosą gdańską a Wisłą. Ruchomy dowód stanowił szwadron kawalerii dywizyjnej rozmieszczony w pobliżu stacji kolejowej Rynkowo. Pierwsza linia pozostała nie obsadzona.

W tym samym czasie równie dramatyczne wydarzenia miały miejsce na wschód od Świekatowa, gdzie pierścień niemieckiego okrążenia próbowały przełamać oddziały 27 DP. Nocą z 2 na 3 września walczący na lewym skrzydle dywizji 23 pp płk. Jerzego Wroczyńskigo zdołał wyrąbać sobie przejście, po czym ponosząc olbrzymie straty rozpoczął marsz w kierunku Bydgoszczy.   3 września 1939 roku około godziny 3.15 pierwsze jego oddziały dotarły do Trzeciewca i Włók, gdzie oficerowie nakazali nielicznej pozostałej jeszcze ludności natychmiastowe opuszczenie miejsca przyszłej bitwy. Przed świtem szosą gdańską nadeszły wykrwawione oraz niesamowicie przemęczone całonocnym marszem główne siły 23 pułku piechoty. Pułk ten, noszący zaszczytne imię im. pułkownika Leopolda Lisa-Kuli, w okresie pokojowym miał swój garnizon we Włodzimierzu Wołyńskim, na ówczesnych polskich kresach wschodnich. Bez czasu na przegrupowanie i odpoczynek żołnierze otrzymują rozkaz natychmiastowego obsadzenia umocnień na pierwszej linii w rejonie Włók. Do godziny 6.30 II batalion majora Michała Szweda, wzmocniony dwoma plutonami armat przeciwpancernych, zajął odcinek od jeziora Borówno do skrzyżowania dróg we Włókach. I batalion tegoż pułku, dowodzony przez kpt. Stefana Cybulskiego, stanął na prawym skrzydle, od Włók do Złej Wsi nad Wisłą. Znacznie uszczuplony III batalion mjr. Wiktora Sożyńskiego wycofano na tyły jako odwód. Wsparcie artyleryjskie zapewniała jedna, w dodatku niepełna, licząca 3 działa 75 mm 1. bateria 27 pal, rozmieszczona na południe od zabytkowego, drewnianego kościoła we Włókach. Sztab pułku rozlokowano w Kusowie, zaś całej dywizji na opuszczonych zabudowaniach w miejscowości Wilcze. Czaty zostały wysunięte na skraj Trzeciewca, skąd do godziny 9.00 ubezpieczały wycofujące się ciągle szosą gdańską własne tabory i drobne oddziały. Maszerując tą drogą do walczących zdążył jeszcze około godziny 8.00 dołączyć niepełny I batalion 24 pp, który po odpoczynku we Włókach cofnięto jako odwód do miejscowości Wilcze .Od godziny 7.00 rano pozycje polskie zaczęły sondować niemieckie oddziały rozpoznawcze ze składu 3 DP. Około godziny 9.00 do natarcia ruszyły większe siły wroga, posuwające się wzdłuż szosy gdańskiej oraz drogi z Koronowa, koncentrując swoje uderzenie na węźle drogowym we Włókach. Wsparcie artyleryjskie zapewniała Niemcom silna artyleria, około 5-6 baterii, prowadząca skoncentrowany ogień z rejonu Sienno – Dobrcz. Wspierająca obronę własna bateria została o godzinie 11.00, po oddaniu około 40 strzałów rozbita, ten sam los spotkał również 2 działa pułkowe. Atak ten zostaje odparty. Kolejną, równie nieudaną próbę nieprzyjaciel przeprowadził w godzinach popołudniowych. Po godzinie 15.00 na całym odcinku Niemcy ruszyli ponownie do przodu, wspierani niezwykle silnym ogniem artylerii. Od strony Koronowa zaatakowały dodatkowo 4 lekkie czołgi, z którymi walkę podjęły działa przeciwpancerne z plutonu ppor. Władysława Kałwy.  W toku walki ppor. Kałwa własnoręcznie prowadził ogień z działka 37 mm, niszcząc dwa pojazdy. Chwilę później został on trafiony w pierś serią z broni maszynowej wystrzeloną przez kolejny czołg. Umiera, ofiarnie przeniesiony przez kolegów i telegrafistów do piwnicy pobliskiego domu.  Wołynianie  z 23 pułku dzielnie trwali na stanowiskach, chwilami walcząc nawet na bagnety z wdzierającymi się Niemcami. W starciach tych żołnierz polski zawsze wykazywał swoją wyższość.

Pole bitwy we Włókach – stan obecny. Po lewej stronie cmentarz wojenny z pomnikiem, w centrum stacja benzynowa, po prawej zabudowania, gdzie zmarł ppor. Kałwa.

I ten atak zostaje odparty, choć straty po stronie polskiej są duże. W ogniu walki starano się wywozić wozami konnymi poległych i rannych na tyły. Około godziny 16.00 Niemcy zmienili kierunek ataku. Nie mogąc przełamać frontalnie polskich pozycji, zaatakowali słabo zabezpieczony przesmyk jezierny w miejscowości Borówno. Po odrzuceniu broniącej się tu polskiej drużyny wyszli na tyły 23 pp, ostrzeliwując  ich nieosłonięte skrzydła. Wobec groźby całkowitego odcięcia, sztab pułku wydaje około godziny 16.30 rozkaz odwrotu w kierunku Bydgoszczy. Nie naciskany I batalion sprawnie oderwał się od nieprzyjaciela i pomaszerował na Fordon. II batalion, broniący skrzyżowania we Włókach, ostrzeliwany przez Niemców z trzech stron znalazł się w niezwykle ciężkim położeniu. Prawdopodobnie dlatego jeden z żołnierzy, bezimienny bohater kampanii wrześniowej, wspiął się na drzewo i prowadził stamtąd ogień z broni maszynowej do podchodzących Niemców. Dało to czas jego kolegom na oderwanie się od nieprzyjaciela i dołączenie do oddziałów pułku. Nie wiemy kim był ten żołnierz i dlaczego zdecydował się na świadomą ofiarę z własnego życia. Nie wiemy nawet z którego drzewa prowadził ogień – część świadków mówi o drzewie przy szosie gdańskiej, około 200 m na północ od dzisiejszego pomnika, inni wskazują na drzewo przy drodze do Koronowa.

Bezimienny bohater z Włók. Kim był żołnierz, który poświęcił swoje życie za kolegów?

Pomimo najwyższego poświęcenia oraz ofiary życia samotnego bohatera z Włók, straty II batalionu w ludziach i sprzęcie były bardzo wysokie. Do rana następnego dnia zebrało się w Łęgnowie tylko 164 żołnierzy, z 11 karabinami maszynowymi i 1 moździerzem. Straty całego pułku wyniosły około 90 zabitych i 300 rannych. Poległych pogrzebano w miejscu śmierci, najczęściej w zajmowanych przez nich okopach. Według świadków, żołnierzy pogrzebano bardzo płytko, tak że niemieccy rolnicy prowadzący na tym obszarze działalność rolniczą często wyorywali rozszarpywane fragmenty ich ciał. Niemieckich poległych pogrzebano również w miejscu walk, na niewielkim cmentarzyku przy skrzyżowaniu we Włókach. Miało się tu znajdować około 10 grobów oraz drewniany krzyż. Tuż obok tego miejsca, a być może i na tym miejscu, stoi obecnie stacja benzynowa.

Tego samego dnia, 3 września 1939 roku, mimo kilku ataków w rejonie Kruszyn – Osowiec – Tryszczyn, Niemcy nigdzie nie przełamali pozycji polskiej 15 DP. Nienaruszona była również główna linia obrony w rejonie Aleksandrowo – Gądecz. Niestety, na skutek ogólnej sytuacji strategicznej, obrońcy Przedmościa wieczorem 3 września otrzymali rozkaz odwrotu w kierunku Bydgoszczy.

Po zakończeniu wojny w miejscu bitwy we Włókach przeprowadzono prace ekshumacyjne. 25 kwietnia 1947 roku z 10 masowych grobów zlokalizowanych po obu stronach szosy gdańskiej wydobyto łącznie zwłoki 44 żołnierzy 23 pułku piechoty, z czego na podstawie nieśmiertelników oraz napisów na krzyżach zidentyfikowano 12. Byli to: Wacław Ziemlicki (ur. we Włodzimierzu), Józef Matej (ur. w Zamościu), Władysław Mejchrowicz (ur. w Horochowie), Piotr Grynkiewicz (ur. w Łumińcu), Michał Jaremczuk, st. strzelec Jan Chrzanowski, kapral Pech Ritor, strzelec Władysław Dziubak, strzelec Tomasz Zduniak, strzelec Sobota, strzelec Antoni Burdziel oraz plutonowy Józef Mackiewicz.

Wszystkich poległych, wraz ze szczątkami 7 polskich żołnierzy poległych w styczniu 1945 roku w pobliskiej wsi Karczemka, pochowano przy obecnym pomniku, który uroczyście odsłonięto 21 września 1947 roku. Pierwotna symbolika pomnika była jasna i czytelna dla wszystkich: na wysokim cokole dumnie stał żołnierz odziany w mundur z okresu kampanii wrześniowej, dzierżąc w dłoni wieniec laurowy, w drugiej zaś sztandar z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Umieszczona u dołu tablica głosiła: ,,Bohaterom walk o niepodległość w latach 1939-1945 - Wdzięczni rodacy gm. Dobrcz w czerwcu 1947 roku”. Nad tablicą umieszczony był krzyż, na którym wznosił się biały orzeł. Niestety, pierwotna symbolika pomnika została celowo zmieniona podczas remontu, prowadzonego przez Gminę Dobrcz w latach 70. ubiegłego wieku. Usunięto wówczas kamienny krzyż, który pełnił dwie niezmiernie ważne funkcje, a mianowicie symbolicznego, pośmiertnego odznaczenia dla poległych tu żołnierzy (stylizowany krzyż walecznych), jak również symbolu wiary, ustawionego na cmentarzu wojennym.

Po latach, staraniem miejscowych rolników, w zastępstwie usuniętego kamiennego krzyża, obok pomnika ustawiono prosty drewniany krzyż, poświęcony podczas uroczystej mszy św. 3 września 1989 roku.

Od 2006 roku trwają starania o przywrócenie krzyża na pomniku. Tak jak onegdaj, ich inicjatorami są miejscowi rolnicy, aktywnie wspierani przez lokalne stowarzyszenia samorządowe. Wszystkie dotychczasowe starania i apele były jednak nieskuteczne, bowiem zadeklarowanym przeciwnikiem powrotu krzyża był (i jest do tej pory) wójt gminy Dobrcz. Sytuacja uległa zmianie dopiero w maju 2009 roku, kiedy to Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa odgórnie nakazała gminie wydanie zgody na odtworzenie krzyża. Nowy, kamienny krzyż, został już ufundowany przez Stowarzyszenie Sołtysów Województwa Kujawsko - Pomorskiego oraz Towarzystwo ,,Rolnictwo – Turystyka”. Nawiązuje on do odznaki pamiątkowej 23 pp 27 DP, którego żołnierze 3 września 1939 roku złożyli we Włókach tak wielką daninę krwi. Zatwierdzona w 1933 roku odznaka pułkowa miała kształt krzyża równoramiennego, kawaleryjskiego. W centrum umieszczono okrągły medalion z podobizną płk. Leopolda Lisa-Kuli z wieńcem laurowym wokół. Na górnym ramieniu cyfra pułkowa ,,23”, pod małym ukoronowanym orzełkiem. Ramie dolne z tarczą herbową, na której herb Włodzimierza Wołyńskiego zwieńczony ,,coroną muralis”. Ze względu na znaczne koszty wykonania tak skomplikowanego wzoru, zachowano jedynie zewnętrzny obrys oryginalnego krzyża, z gładką płaszczyzną awersu. Wymiary krzyża odtworzono na podstawie analizy zachowanych źródeł ikonograficznych.

Wykonany w tej formie krzyż będzie spełniał trzy ważne funkcje:

1. Będzie symbolem wiary, ustawionym na cmentarzu wojennym

2. Będzie pośmiertnym, symbolicznym odznaczeniem dla poległych tu żołnierzy

3. Będzie pięknym nawiązaniem do tradycji walczącego tu 23 Pułku Piechoty

Uroczyste odsłonięcie krzyża na pomniku we Włókach nastąpi 3 września 2009 roku, w 70. rocznicę krwawej bitwy z 1939 roku. Krzyż wróci na swoje miejsce, i niech pozostanie tam już na zawsze. Bo Ojczyzna, to także pamięć i groby ...

Przejeżdżając obok pomnika we Włókach, zatrzymajmy się choć na chwilę i oddajmy hołd spoczywającym tu żołnierzom 23 pułku piechoty. Żołnierzom, z jakże odległego od nas Wołynia.

P.S.

Latem 2006 roku, dzięki pomocy moich przyjaciół: Sławomira Bretta, Romana Graula, Marka Holaka i Mirosława Krzemińskiego oraz wsparciu Pomorskiego Muzeum Wojskowego w Bydgoszczy powstał film dokumentalny ,,Bój we Włókach. Tu, gdzie walczyli Wołynianie”. 2 września tego roku został on wyświetlony przy pomniku Żołnierza Polskiego we Włókach, w trakcie widowisko historycznego w konwencji ,,światło i dźwięk”. Zgromadziło ono kilkuset widzów, z których wielu po raz pierwszy dowiedziało się, co wydarzyło się w tym miejscu 3 września 1939 roku.

Rok wcześniej jakiś s...syn z wykrywaczem metali odnalazł pod jednym z drzew nieśmiertelnik owego bohaterskiego żołnierza 23 pp. Rzecz jasna nieśmiertelnik jest już bezpowrotnie stracony ...

 

Robert Grochowski

Źródło: http://www.grh62ppb.fora.pl/wspolpraca,12/boj-we-wlokach-tu-gdzie-walczyli-wolynianie,268.html