W nocy z 28 na 29 maja 1943 r. na naszą wieś napadło około 600 Ukraińców tzw. „bulbowców” uzbrojonych w karabiny, siekiery, widły i piki. Tej nocy wymordowano około 90 osób z naszej wsi. Wieś została spalona, zostały tylko cztery domy, kościół i szkoła, a przed atakiem liczyła około 120 numerów. Nasza rodzina przeżyła, choć dom został spalony, a w domu było nas dużo. Nasza sześcioosobowa rodzina (dziadkowie, mama, ja i dwóch braci) oraz ciocia Teofila z piątką dzieci. W nocy zbudził nas straszny hałas, huk i strzały. Sąsiad uciekając krzyczał, by uciekać gdzie kto może, bo pół wsi wymordowano i cała wieś się . Mój dziadek szybko podjechał wozem, wyniesiono śpiące dzieci i pakowano do wozu, dołączyła do niego ciocia Teofila i babcia Karolina. Przed wyjazdpaliem babcia poprosiła o różaniec i odmawiając różaniec szczęśliwie uciekli przez most na rzece do lasu. Ja z mamą i najstarszym bratem zostaliśmy. Mama chyba chciała coś uratować z domu, ale to już było niemożliwe. Palił się cały dach. Obok naszego domu rosło zboże i tam uciekliśmy. Padliśmy na ziemię. Wtedy zobaczyłam naszą sąsiadkę, jak wybiega ze swojego domu z dzieckiem na rękach w naszym kierunku. Chciała przedostać się przez furtkę i wtedy dopadł do niej Ukrainiec z siekierą i jednym uderzeniem przeciął ją na pół. Jej ciało zostało na płocie, a dziecko wypadło jej z rąk na drogę. Napastnik nabił je na ostrą pikę i rzucił na palący się dach ich domu.  My zaczęliśmy czołgać się w kierunku rzeki, aby przedostać się na jej drugą stronę. Most był już zajęty, stamtąd strzelano do nas, ale szczęśliwie udało nam się wydostać na drugi brzeg. Wszyscy ci, którzy przeżyli, uciekli do miasta Rokitna oddalonego o 12 km od naszej wsi. Pomordowani zostali. Na drugi dzień dwóch mężczyzn udało się do Staryk na cmentarz wykopać doły na pochówek. Niestety już nie wrócili, zostali tam zabici. Z inicjatywy naszego wspaniałego księdza zebrała się grupa, która postanowiła wrócić do Staryk pochować swoich najbliższych. Ksiądz wziął w ręce krzyż i poszli. Pozwożono wszystkie ciała do kościoła.

Najbliżej ołtarza ułożono dzieci, dalej kobiety, na końcu mężczyzn i odprawiono mszę. Na cmentarz już nie poszliśmy. Na posesji kościoła wykopano trzy duże doły, gdzie pochowano ciała zamordowanych. Postawiono trzy krzyże i zapalono świeczki. Źródło: AIPN.  Wyszukał i wstawił B.Szarwiło.